Andrzej Radziszewski - drewno nie ma przed Nim tajemnic

Urodził się, mieszka i tworzy w Sokołowie. Wykształcenie i zawód- technik weterynarii, ale Jego największa pasja nie ma żadnego związku z wykonywaną pracą. Od ponad 20 lat rzeźbi w drewnie.
Zaczynał w wojsku od świątków, potem były zabawki i figurki dla dzieci. Wreszcie przyszła kolej na płaskorzeźby, sztukę nowoczesną i przedmioty użytkowe. Rzeźbi ozdobne ramy do luster, wykonuje płaskorzeźby przedstawiające Matkę Bożą, które zdobią ściany domów Jego krewnych i znajomych. Łyżeczki do herbaty to prawdziwe arcydzieła, którymi snycerz obdarowuje swoich przyjaciół. Taki niepowtarzalny prezent bardziej cieszy niż przedmioty produkowane w milionach egzemplarzy.

Image
Andrzej Radziszewski


Pierwsze narzędzia do dłubania musiał zamawiać u kowala, gdyż w sklepach nie można było takich kupić. Drewno dobierał i dobiera starannie, ale najczęściej jest to lipa lub brzoza. Zanim zabierze się do pracy, obmyśla każdy szczegół, by jak najlepiej wykorzystać tworzywo. Mniejsze prace wykonuje bez rysunków, większe- poprzedza szkicem, żeby zaplanować każde przyłożenie dłuta i uderzenie młotka. Całą rzeźbę wykonuje z jednego kawałka. Doklejanie nawet drobnych elementów pomniejsza, jego zdaniem, wartość artysty i samego dzieła.
Swoje hobby ludziom spoza rodziny ujawnił w 1999- tuż przed pielgrzymką Papieża do Polski. Zgłosił swoją płaskorzeźbę przedstawiającą Jana Pawła II do konkursu organizowanego przez Ośrodek Animacji Kultury w Białymstoku oraz białostockie Stowarzyszenie Twórców Ludowych. Na 31 rzeźbiarzy z całego kraju i 51 zgłoszonych prac znalazł się w trójce, której przyznano równorzędne pierwsze nagrody. To Mu dodało skrzydeł i wiary w siebie. Z uczestnikami konkursu spotkał się jeszcze kilkakrotnie na plenerach rzeźbiarskich, z których każdy kończyła prezentacja wykonanych prac.
W naszym powiecie można było obejrzeć rzeźby pana Andrzeja w różnych miejscach. Po raz pierwszy na wystawie pod hasłem: „Zawody znane, nieznane lub zapomniane” w sokołowskiej „Jedynce”, gdzie przypominały o zawodzie snycerza. Potem były prezentacje w SOK-u przy okazji jarmarków i w szkole w Sabniach.  Ostatnio, tj. w grudniu 2007 roku  artysta został zaproszony przez Joannę Błońską do pokazania własnych rzeźb na wystawie „Sokołowscy twórcy- prezentacje indywidualne”.


Andrzej Radziszewski wspaniale odpoczywa przy rzeźbieniu. Niestety, ma ciągle zbyt mało czasu, by się poświecić swojej pasji. Ubolewa nad tym, że nie może realizować wszystkich zamówień. Te ostatnie to wizerunki świętego Huberta dla kół myśliwskich, a ostatnio także dla księdza Stanisława Szestowickiego do Ostródy.