Szlakiem Młota i Łupaszki - uzupełnienie

Article Index

CZĘŚĆ XIII

Publikujemy dalszy ciąg historii z lat 1945 - 1949, dotyczącej słynnego partyzanta walczącego na naszych ziemiach, Władysława Łukasiuka.

W dwóch ostatnich odcinkach opisywaliśmy sytuację oddziału "Młota" w latach 1947-1948. Wówczas oddział ten zmalał do 12 - 15 osób. Utworzono przeciwko niemu specjalną grupę operacyjną KBW, celem rozbicia oddziału.

W maju 1948 r. oddział "Młota" został otoczony w lesie pod Ogrodnikami (między Drohiczynem a Siemiatyczami). Podczas walk dwóch partyzantów zginęło, "Młot" i pozostali wymknęli się z obławy. Zatrzymali się w okolicy Sarnak. Obozowali w kompleksie leśnym.

Ktoś jednak doniósł grupie operacyjnej KBW, iż w lesie znajdują się partyzanci. Wojsko otoczyło las i postanowiło partyzantów wziąć żywcem. Okrążenie trwało dwie doby. Lecz jeszcze tym razem "Młotowi" dopisało szczęście. Uciekł on z zastawionej pułapki.

Po tej zasadzce "Młot" przeprawił się na druga stronę Bugu i udał się w kierunku Brańska. W tych okolicach przebywał do czerwca 1949 r.

26 czerwca w przeddzień swoich imienin "Młot" wydał rozkaz jednemu ze swoich ludzi, Dybowskiemu, wykonania wyroku śmierci na jednym z nadgorliwych milicjantów, który prześladował byłych członków AK i sympatyków podziemia.

Partyzant jednak nie wykonał rozkazu "Młota". Za niewykonanie rozkazu "Młot" osobiście zastrzelił Dybowskiego. Brat Dybowskiego, Czesław, który był świadkiem całego zajścia, wyjął broń i zastrzelił "Młota", mszcząc się w ten sposób za śmierć brata. (Tak brzmiała relacja Czesława Dybowskiego o śmierci "Młota", złożona w kilka dni później w Urzędzie Bezpieczeństwa w Białymstoku).

W ostatnim odcinku autor opisał także działalność innych partyzantów, działających wówczas na naszym terenie. Jednym z nich był Kazimierz Wyrozębski, ps. "Sokolik", pochodzący ze wsi Niemirki w gminie Jabłonna Lacka. Był on żołnierzem AK, następnie WiN.

Po rozwiązaniu oddziału we wrześniu 1945 r., utworzył on dziesięcioosobowy oddział partyzancki i stanął na jego czele. Od września 1945 r. do 1948 r. przeprowadził ponad trzydzieści akcji. Rozbił w powiecie około trzynaście posterunków milicji, w tym dwukrotnie w Jabłonnie.

ósmego lipca 1948 r. został postrzelony w Chądzynie przez milicjantów. Chcąc uniknąć tortur i przesłuchań, gdy dostanie się w ręce UB, strzelił sobie w głowę z pistoletu. Jego ciało, w celu rozpoznania, przewieziono najpierw do Sterdyni, następnie do Sokołowa. Pochowano go na cmentarzu przy ul. Bartoszowej.

Po śmierci "Sokolika", z kilkoma partyzantami pozostał jedynie pochodzący z Wyroząb Józef Małczuk, ps. "Brzask". Z ośmioma ludźmi przetrwał on do 7 kwietnia 1950 r. W tym dniu znajdował się ze swoim oddziałem w lesie, między Jabłonną a Toczyskami. Podczas okrążenia został zastrzelony przez wojsko.

Dalsza historia:

Wśród tych, którym udało się wyjść z tej obławy, 7 kwietnia 1950 r., w lesie pod Toczyskami, byli: Arkadiusz Czapski, Józef Oksiuta, Władysław Strzałkowski i Eugeniusz Wejdel.

Przetrwali oni jeszcze kilka miesięcy na terenie powiatu sokołowskiego. Schronienia udzielali im byli partyzanci i ich sympatycy. Jednym z nich był Marian Borychowski, mieszkaniec Borychowa, w gminie Repki. Współpraca pomiędzy partyzantami a Borychowskim trwała dość długo. Nie uszło to uwadze ormowców z Repek. Powiadomili oni niezwłocznie posterunek milicji w Repkach, a ci zawiadomili Urząd Bezpieczeństwa w Sokołowie. Sokołowskie UB powiadomiło Ministerstwo Urzędu Bezpieczeństwa, które współdziałając z sokołowskim UB, przygotowało specjalną akcję schwytania partyzantów.

W tym celu, 30 września 1950 r. przyjechało do Repek kilkadziesiąt samochodów pełnych wojska (KBW) w sile dwóch kompanii - około 150 ludzi. Wspólnie z ubowcami z Sokołowa, na drodze z Repek do Borychowa rozwinęli olbrzymią tyralierę, okrążając Borychów. Zauważyli to czterej partyzanci przebywający w zabudowaniach Borychowskiego. Chwycili za automaty i ostrzeliwując się, uciekali przez pole w kierunku szkoposkiego lasu. Nie mieli jednak żadnych szans. Pola były "gołe", nie było już na nich zboża. Byli widoczni jak na dłoni.

Żołnierze KBW i ubowcy skierowali na nich gwałtowny ogień z karabinów. Wszyscy partyzanci padli zabici seriami z erkaemów i automatów. Jeden z nich, ranny, sam dobił się z pistoletu.

W kilkanaście minut później aresztowano Mariana Brychowskiego. Poddano go okrutnym torturom, a w 1951 r. zamęczono.

Tak zakończył się zbrojny ruch oporu w powiecie sokołowskim. Pięćdziesiąt pięć lat później, w 2005 r. w Borychowie odbyła się wielka uroczystość. Czterem poległym partyzantom i Marianowi Borychowskiemu postawiono obelisk z napisem:

"Pamięci 6 Brygady Wileńskiej AK
poległych 30.09.1950 r. w Borychowie w walce z komunistami.
Arkadiusza Czapskiego ps. "Arkadek"
Józefa Oksiuty ps. "Pomidor"
Władysława Strzałkowskiego ps. "Władek"
Eugeniusza Welfela ps. "Orzełek"
oraz Mariana Borychowskiego zamęczonego przez komunistów w 1951 r. w więzieniu za pomoc udzieloną partyzantom.
Oddali życie za niepodległość Polski i wolność człowieka".
04.05.2005 r.

7 maja 2006 r. w Jabłonnie Lackiej odsłonięto podobny obelisk poświęcony "Brzaskowi".

"Pamięci bohaterskich żołnierzy 6 Brygady Wileńskiej AK
por. Józefa Małczuka "Brzaska"
sierżanta Kazimierza Ilczuka "Sepa"
sierżanta Arkadiusza Pieniaka
poległym 7.04.1950 r. pod Toczyskami Podbornymi w walce z komunistami za niepodległość Polski, wiarę katolicką i wolność człowieka".
07.05.2006 r.

Marian Pietrzak
tel. (025) 781 24 66


CZĘŚĆ XIV

 

Aby dokładniej opisać pewne wydarzenia zachodzące w oddziale "Młota", przedstawię kilka dokumentów z tamtego okresu. Dotyczą one kilku osób, które po ogłoszeniu przez rząd amnestii, postanowiły z niej skorzystać i ujawnić się.

Amnestia została ogłoszona z końcem lutego 1947 r. Jak się wkrótce okazało, było to wielkie kłamstwo. Ci, którzy się ujawnili, w niedługim czasie zostali aresztowani, a po ciągnącym się miesiącami śledztwie, czyli okrutnym katowaniu, skazani na śmierć lub długoletnie więzienie.

W kilka tygodni po ogłoszeniu amnestii, postanowił skorzystać z niej jeden z dowódców plutonu oddziału "Młota", Władysław Wasilewski, ps. "Grot". Oto dokument dotyczący jego ujawnienia:

Zaświadczenie nr 7740

Wojewódzki Urząd Bezpieczeństwa Publicznego w Warszawie

Lp. Oświadczenia 1033

Data 15 kwietnia 1947 r.

Wojewódzki Urząd Bezpieczeństwa Publicznego w Warszawie niniejszym zaświadcza, że "Grot" - ob. Wasilewski Władysław ur. dn. 4.04.1910 r., zam. Siemiatycze, pow. Bielsk Podlaski, dnia 15 kwietnia 1947 r. uczynił zadość warunkom przewidzianym w art. 2 ustawy z dnia 22 lutego 1947 r. o amnestii i korzysta z niej.

Pod dokumentem widnieje pieczęć szefa Urzędu Bezpieczeństwa.

Po spisaniu tego krótkiego oświadczenia, pracownik Urzędu Bezpieczeństwa rozpoczął dalsze przesłuchanie Wasilewskiego.

Lp. 1033

Oświadczenie

Wasilewski Władysław, s. Stanisława, ur. 4.04.1910 r. Wospuszka, tereny Rosji, posiada wykształcenie - szkoła powszechna, posiada młyn, posiada matkę, ojca, żonę i troje dzieci, bez stałego miejsca zamieszkania, udaje się Siemiatycze pow. Bielsk Podlaski, nie pracuje. Zarejestrowany w RKU Bielsk Podl. 80 p.p w Słonimie 32, kapral, bezpartyjny, należał do AK Brygady Wileńskiej "Łupaszki" pow. Bielsk Podl. północ Siedleckiego, pełnił funkcję dowódcy żandarmerii na terenie w/w, pod ps. "Grot", posiadał broń - pistolet piętnastkę T.N. zdałem 22.04.47 r. na ręce majora "Łupaszki".

Działalność.

W roku 1939 wstąpiłem do organizacji niepodległościowej "Legionu Podlaskiego" na terenie powiatu Bielsk Podlaski, występując pod ps. "Grot", pełniąc funkcję dowódcy plutonu rezerwy, następnie organizacja wymieniona podlegała pod rozkazy AK, w której pełniłem funkcje w/w, następnie po oswobodzeniu terenów polskich spod okupanta przed aresztowaniem ukrywałem się do 10 kwietnia 1945 roku. Daty w/w na rozkaz komendanta ośrodka "Szumnego" (nie żyje) zostałem wciągnięty do oddziału stałego "Młota", gdzie pełniłem funkcje dowódcy plutonu oraz instruktora wyszkolenia bojowego, na funkcji tej byłem do 2 sierpnia 1945 r., chodząc z oddziałem po terenie powiatu Bielska, Siedlec, po czym na odprawie okręgów oddziały leśne Okręgu Białystok zostały rozwiązane. Komendantem okręgu był "Mścisław", po wyjściu z oddziału zacząłem pracować na terenie powiatu siedleckiego jako cieśla, w dniu siódmego marca 1946 r. na rozkaz dowódcy "VI Brygady Wileńskiej" ps. "Wiktor" zostałem wezwany do oddziału, gdzie ponownie zacząłem działać w organizacji AK ,otrzymując funkcję dowódcy żandarmerii lotnej, otrzymując awans na podporucznika - w październiku 1946 r. na funkcji tej zadaniem moim było chodzenie po terenie powiatu Bielsk Podlaski i Siedlce, kontrolowanie oddziałów lotnych , które chodziły na moim terenie, tj. oddział "Młota", "Lufy", "Bartosz", "Żwirko", "Lech", wyłapywanie dezerterów z oddziałów oraz zbieranie wiadomości dodatnich i ujemnych o oddziałach.

W dniu 21 marca odbyła się odprawa wszystkich dowódców oddziałów oraz koncentracja wszystkich oddziałów na terenie powiatu Bielsk Podlaski w okolicy Rodki w obecności "Łupaszki", gdzie odbyła się odprawa oddziałów, następnie zwolnienie członków z oddziałów na własne żądanie. W dniu 12 kwietnia odbyła się druga odprawa oraz koncentracja oddziałów lotnych na okolicy Jesiononki, gdzie były oddziały "Lecha", "Lufy", "Bartosza". "Młot? na odprawie tej na własne żądanie został zwolniony. Oddziały lotne nie przewyższały 50 ludzi, posiadają uzbrojenie, działka, granatniki, automaty, broń przeważnie nieznaną. Poza tym, będąc w organizacji dokonałem napadu w miesiącu maju 1945 r. w Siemiatyczach, gdzie rozbroiliśmy 130 żołnierzy, gdzie jednego z rozbrojonych żołnierzy "Młot" rozstrzelał na rozkaz "Szumnego" za rabunek. Będąc na funkcji wymienionej posiadałem pistolet "piętnastkę", którą przy zwalnianiu z oddziału w dniu 12 kwietnia 1947 r. oddałem "Łupaszce". Poza tym żadnej działalności innej nie przejawiałem.

Wasilewski Wł.

Niniejsze oświadczenie zostało złożone dn. 15.04.1947 r. przed Komisją w Wojewódzkim Urzędzie Bezpieczeństwa Publicznego w Warszawie.

Otrzymał zaświadczenie nr 77948.

Wasilewski

Na oświadczeniu widnieje pieczęć Urzędu Bezpieczeństwa.

Po ujawnieniu się 15 kwietnia 1947 r.,  kilkanaście miesięcy później, tj. 10 lipca 1948 r. Władysław Wasilewski został aresztowany przez Urząd Bezpieczeństwa. W tym też dniu sporządzono przeciwko niemu akt oskarżenia.

6478

Akt oskarżenia przeciwko Wasilewskiemu Władysławowi, syn Stanisława, podejrzany z art. 28 w związku z art. 86SS2 K.K.W.P.

(Podejrzany aresztowany)

W dniu 10.07.1948 r. przez Władze Bezpieczeństwa został zatrzymany Wasilewski Władysław vel Dunajewski Marian jako podejrzany o udzielenie pomocy i współudział w bandach dywersyjno-terrorystycznych Łukasika Władysława ps. "Młot?, Szendzielarza Zygmunta ps. "Łupaszko".

W wyniku przeprowadzonego śledztwa ustalono, że Wasilewski Władysław w okresie okupacji niemieckiej zamieszkując we wsi Smarklice gm. Drohiczyn, powiat Bielsk Podlaski w 1942 r. nawiązał kontakt z organizacją Armia Krajowa AK, obierając sobie pseudonim organizacyjny "Grot?, pod którym to pseudonimem był znany do chwili zatrzymania.

W czasie swej działalności konspiracyjnej Wasilewski Władysław używał od 1943 r. dokumentów (karty rozpoznawczej na nazwisko Dunajewski Marian K-4). Po zorganizowaniu przez siebie oddziału zbrojnego w ilości około 20 ludzi, Wasilewski Władysław przebywał od 14.07.1944 r. do 3.08.1945 r. w lasach powiatu bielskiego, dokonując akcji przeciwko Niemcom, a po wyzwoleniu tych terenów przez wojska radzieckie i polskie rzekomo rozwiązał swój oddział i udał się do swego szwagra Dunajewskiego Leonarda, u którego przebywał do dnia 20.12.1944 r., po czym powrócił do swego domu we wsi Smarklice.

W dniu 10.04.1945 r. do Wasilewskiego Władysława przyszedł Śmiałkowski Teodor ps. "Grzmot " Szumny", który zakomunikował mu, że może wstąpić do bandy pod jego dowództwem, na co Wasilewski zgodził się i tego samego dnia poszedł z nim do bandy, gdzie otrzymał broń - pistolet maszynowy P.P.Sz., a po kilku dniach otrzymał od dowódcy bandy Łukasika Władysława ps. "Młot" pistolet typu TT wraz z amunicją. W bandzie wtedy Wasilewski Władysław pełnił funkcję dowódcy drużyny, a od lipca 1945 r. dowódcy plutonu (K - 4).

W maju 1945 r. Wasilewski Władysław ps. "Grot" jako dowódca drużyny wraz z bandą brał udział w napadzie na jednostkę Wojska Polskiego gdzie zrabowano broń jednostki. W innych napadach Wasilewski Władysław rzekomo nie brał udziału. W dniu 2 lipca 1945 r. odbyła się koncentracja band, na którą przybył między innymi Szendzielarz Zygmunt, ps. "Łupaszka". Na koncentracji tej inspektor obwodu białostockiego, ps. "Maciek" odczytał rozkaz komendy okręgu białostockiego o rozwiązaniu organizacji AK i band tej organizacji.

Po ogłoszeniu tego rozkazu Wasilewski rzekomo opuścił szeregi bandy "Młota" i udał się do wsi Smarklice, gdzie na skutek swej przestępczej działalności ukrywał się przed władzami bezpieczeństwa, nie korzystając z łaski ogłoszonej amnestii, obowiązującej do 15 października 1945 r. W dniu 7.03.1946 r. Wasilewski otrzymał zawiadomienie od Łukasika Władysława ps. "Młot? i Minkiewicza Lucjana ps. "Wiktor" z zaproszeniem na spotkanie na kolonii Sierociniec, powiat siedlecki. Tego samego dnia Wasilewski Władysław pojechał na spotkanie, gdzie zastał ?Młota" i "Wiktora", który oświadczył mu, że powstała organizacja "Wolność i Niezawisłość" (WiN), do której się nie przyłączył, a podlega wraz z "Młotem" dowództwu "Łupaszki", działającego w ramach dawnej AK Okręgu Wileńskiego i zaproponował Wasilewskiemu współpracę z bandą, na co Wasilewski zgodził się i otrzymał szarżę żandarmerii lotnej z zadaniem kontrolowania członków bandy i wyłapywania osobników podszywających się za członków bandy z terenu działania powiatu siedleckiego i bielskiego (K-7). Od "Wiktora" Wasilewski otrzymał pozwolenie dobrania sobie do żandarmerii Wodyńskiego Antoniego ps. "Odyniec" i "Lecha" oraz innych według uznania. Jako szef żandarmerii, Wasilewski brał czynny udział w organizacyjnym życiu bandy, bywając na koncentracjach hersztów band, gdzie składał sprawozdania ze swej działalności.

W dniu 12.04.1947 r. Wasilewski zwolnił się na własną prośbę z bandy i w dniu 15.04.1947 r. ujawnił się przed komisją amnestyjną Wojewódzkiego Urzędu Bezpieczeństwa w Warszawie (K-8).

Po fikcyjnym ujawnieniu się, Wasilewski Władysław powrócił do Warszawy, gdzie zamieszkiwał od 10.01.1947 r. przy ulicy Bródnowskiej 1, zakładając w swym mieszkaniu punkt kontaktowy dla członków. Już w dniu 16.04.1947 r. tj. następnego dnia po ujawnieniu się Wasilewskiego, zgłosił się do niego dowódca oddziału bandy "Młota" - Minkiewicz Lucjan ps. ?Wiktor", któremu Wasilewski zakomunikował o swym ujawnieniu. Minkiewicz Lucjan zażądał wtedy rozliczenia się z pieniędzy jego bandy, które Wasilewski Władysław miał zużytkować na potrzeby bandy, więc zaproponował mu, aby pojechał do bandy i rozliczył się z pieniędzy otrzymanych od Łukasika Władysława ps. "Młot". Wasilewski zgodził się na to i tego samego dnia pojechał z Minkiewiczem Lucjanem ps. "Wiktor" do miejscowości Michałki, gdzie spotkał "Młota" stacjonującego wraz z bandą. Następnego dnia, tj. 17.04.1947 r. Wasilewski Władysław udał się do swego ojca, zamieszkałego we wsi Smarklice, od którego pobrał 10.000 zł i wręczył je Minkiewiczowi Lucjanowi ps. "Wiktor" w kolonii Zajączki (K-19). W nocy z 18/19.09.1947 r. Wasilewski przyjechał do Warszawy wraz z Minkiewiczem Lucjanem ps. "Wiktor", który u niego nocował, a następnego dnia wyjechał rzekomo do Zakopanego. W czerwcu 1947 r. do Wasilewskiego Władysława przyjechali członkowie bandy "Łupaszki": ps. "Orszak" i Miecio (nazwiska nie ustalono), którzy oznajmili Wasilewskiemu, że zostali wykryci przez milicję wraz z Szendzielarzem Zygmuntem ps. "Łupaszka" i jego kochanką ps. "Lalka" i zmuszeni są ukrywać się. Wasilewski udzielił im schronienia w swoim mieszkaniu, w Warszawie, przy ul. Bródnowskiej 1. W mieszkaniu jego przebywał "Miecio" rzekomo dwa dni, a "Orszak" około dwóch tygodni. Wtedy też Wasilewski wręczył "Orszakowi" 10.000 zł jako zwrot pożyczki zaciągniętej rzekomo przez niego od "Łupaszki" (K-20).

W lipcu 1947 r. Wasilewski Władysław został zatrzymany przez Wojewódzki Urząd Bezpieczeństwa Publicznego w Warszawie i po zwolnieniu napisał list do Minkiewicza Lucjana przebywającego w Zakopanem, z prośbą o spotkanie się. Na list swój otrzymał od Minkiewicza odpowiedź, w której w/w wyznaczył mu spotkanie w Radomiu przy ul. Słowackiego 14 w mieszkaniu członka bandy Jabłonowskiego Józefa ps. "Żbik", gdzie Minkiewicz Lucjan zażądał od niego zwrotu pieniędzy bandy (K-20). Po odjeździe do Warszawy w październiku 1947 r. Wasilewski Władysław przy bazarze Różyckiego na Pradze spotkał Minkiewicza Lucjana ps. "Wiktor" i Wodyńskiego Antoniego ps. "Odyniec", którzy po rozmowie powiedzieli mu, że są w dalszym ciągu członkami bandy "Młota" i żądali zwrotu pieniędzy bandy.

Marian Pietrzak
tel. (025) 781 24 66


CZĘŚĆ XV

 

W marcu 1948 r. do Wasilewskiego Władysława przybył członek bandy "Młota", Wodyński Antoni ps. "Odyniec" i zakomunikował mu, że przysłał go "Młot" po pieniądze i aparat radiowy, który w styczniu 1947 r. Wasilewski pobrał z bandy celem naprawy. Wasilewski rzekomo nie dał pieniędzy "Odyńcowi", oddał tylko aparat radiowy, który "Odyniec" zabrał ze sobą. W sprawie pieniędzy Wasilewski Władysław powiedział, że przyjedzie osobiście do "Młota" rozliczyć się. Więcej pomocy rzekomo Wasilewski nie udzielał członkom bandy.

W aktach sprawy Wasilewskiego Władysława ps. "Grot", rzuca się w oczy rozległa ilość kontaktów z członkami bandy "Łupaszki" i "Młota" jak również z samymi dowódcami, których zbrodnicza działalność zostawiła krwawe ślady na terenie północno-wschodnich powiatów woj. Warszawskiego, a których Wasilewski nie podał przy ujawnianiu się, tu już z gruntu fałszywie podchodząc do łaski ustawy amnestyjnej z dn. 11.02.1947 r. Straty, jakie poniosło Państwo Polskie na skutek dalszej działalności Wasilewskiego po jego ujawnieniu się, są ogromne, nieobliczalne. Bowiem nie można policzyć ceny krwi funkcjonariuszy władz bezpieczeństwa i żołnierzy WP, którzy polegli w walkach z bandami "Młota" i "Łupaszki", a życie tych ludzi Wasilewski miał pośrednio w tych rękach, gdyby bowiem ujawnił władzom bezpieczeństwa swe kontakty jakie posiadał przed ujawnieniem i które nawiązał po ujawnieniu, likwidacja tych band byłaby przyspieszona o wiele miesięcy i nie kosztowałaby ofiar żyć ludzkich.

Podejrzany Władysław Wasilewski pociągnięty do odpowiedzialności karnej do zarzucanej mu winy i czynów przyznaje się nie przytaczając nic istotnego na swoje usprawiedliwienie się.

W tym stanie rzeczy oskarżam Wasilewskiego Władysława ps. "Grot" syn Stanisława i Zofii Mażenków ur. 10.04.1910 r. w Kapuszko (ZSRR) zam. w Warszawie, ul. Bródnowska 1 m 10, Polaka, ob. Polskiego, młynarza, wykształcenie: 7 klas szkoły powszechnej, służącego w WP 1935-1937 w 80 pp w Słonimie w RKU niemeldowanego, żonatego, bez majątku, odznaczeń i orderów nieposiadającego, niekaranego.

A o to, ile w okresie od 16 kwietnia 1947 r. do marca 1948 r. w Warszawie udzielał pomocy nielegalnemu związkowi mającemu na celu obalenie przemocą ustroju Państwa Polskiego przy zaopatrywaniu członków tego związku: Łukasika Władysława ps. "Młot", Minkiewicza Lucjana ps. "Wiktor", oraz Bejnara Wacława ps. "Orszak" i "Miecia" (NN) w środki ułatwiające osiągnięcie zamierzonego celu, a mianowicie zaopatrywał wyżej wymienionych w pieniądze, dając im ogółem 20.000 zł aparat radiowy oraz udzielał w swoim mieszkaniu przy ul. Bródnowskiej 1 w Warszawie schronienia przed władzami bezpieczeństwa, tj. o czyn z art. 128 KKWP w zw. Z art. 86§2KK. Na mocy art. 51 Dekretu z dn. 17.06.1946 r. sprawa niniejsza podlega rozpatrzeniu przez Wojskowy Sąd Rejonowy w Warszawie. Akt oskarżenia sporządzono dnia 7.05.1949 r.

Oficer śledczy UBP na m. st. Warszawę

/-/ J. Piaskowski ppor.

Dalsze przesłuchanie Władysława Wasilewskiego ps. "Grot".

Przesłuchanie podejrzanego:

Warszawa dnia 24 lipca 1948 r.

Białobrzeski Lucjan, oficer śledczy Ministerstwa Publicznego w Warszawie przesłuchał w charakterze świadka - podejrzanego Wasilewskiego Władysława vel Dunajewski Marian ps. "Grot" (personalia w aktach), dotyczy procesu Zygmunta Szendzielarza ps. "Łupaszka".

Kogo poznajecie na okazanej wam fotografii?

Na okazanej mi fotografii rozpoznaję osobnika, który był jeszcze w miesiącu sierpniu 1946 r. w partyzantce AK w oddziale ps. "Wiktora" i ps. "Młota". Pseudonim tego osobnika był "Maraton". Nadmieniam, że prawdziwego nazwiska tego osobnika nie wiem, natomiast wiem, że miał na imię Czesław.

Co wiadomo wam o osobie "Maratona"? Gdzie go zapoznaliście? Kiedy i czy obecnie utrzymywaliście z nim kontakt?

Wiadomo mi jest, że osobnik ps. "Maraton", jak już nadmieniłem, był w oddziale leśnym AK, którym to oddziałem dowodził ps. ps. "Wiktor" i ps. "Młot". Oddział ten wówczas wchodził w skład V Brygady Wileńskiej , której dowódcą był ps. "Łupaszko". "Maraton" był w oddziale do sierpnia 1946 r. Następnie zwolnił się z oddziału czasowo wskutek choroby i ukrywał się w powiecie Bielsk Podlaski . Wiem że w październiku 1946 r. "Maraton" został aresztowany na terenie powiatu siedleckiego, na kolonii Michałki w gminie Sarnaki. Jak się po pewnym czasie dowiedziałem, "Maraton" wstąpił do organów Bezpieczeństwa Publicznego i pracował w UB w Siedlcach. Ostatnio widziałem się z "Maratonem" na parę tygodni przed jego aresztowaniem, tj. 8 września 1946 r. w miejscowości Ostrożanach, w gminie Drohiczyn nad Bugiem. Po wstąpieniu "Maratona" do organów Bezpieczeństwa, nie spotkałem się z nim nigdy.

Co możecie powiedzieć więcej o "Maratonie"?

Oprócz tego, co zaznaczyłem, nic więcej.

/Wasilewski/

Fragment innego protokołu z przesłuchania podejrzanego Władysława Wasilewskiego z dn. 29 lipca 1948 r.

Warszawa, dalej w sprawie "Maratona".

W sierpniu 1946 r. oddział "Wiktora" i "Młota" kwaterował na kolonii Sytki w gminie Drohiczyn. Wówczas chorego "Maratona" miano zamelinować u Barszczewskiej w Putkowicach Nadolnych. Na polecenie "Wiktora", "Maratona" dostarczyli tam "Bartosz" i "Żbik". "Maraton" był ubrany w cywilną marynarkę, wojskowe spodnie i buty z cholewami.

Wasilewski Władysław

Kolejne przesłuchanie Władysława Wasilewskiego z dnia 31 lipca 1948 r.

Kiedy ostatnio widzieliście się z "Łupaszką"?

19 marca 1947 r. na koncentracji oddziałów we wsi Czaje, powiat Bielsk Podlaski. Widziałem się tam również z "Młotem" i "Wiktorem".

Czy "Łupaszko" miał przy sobie jakąś kobietę?

Tak, miał przyjaciółkę ps. "Lalka". W 1948r . jeździł z nią do Warszawy.

Następne przesłuchanie (fragment) z dnia 2 sierpnia 1948 r.

Jaką funkcję pełniliście w oddziale "Młota" i "Wiktora"?

W oddziale "Młota" i "Wiktora" pełniłem funkcję szefa żandarmerii od 7 marca 1946 r. do marca 1947 r.

W jaki sposób była prowadzona ewidencja członków bandy "Młota" i "Wiktora"?

Ewidencja członków bandy "Młota" i "Wiktora" była prowadzona systemem książkowym. Książki rozchodów jak i ewidencyjne przychodów pieniędzy założył i prowadził sam "Wiktor". Książki te miał wyłącznie pod swoją opieką. Obie książki były formatu 20x30 cm oprawione w czarne okładki. Książka ewidencji była podzielona na szereg rubryk, gdzie "Wiktor" wpisywał datę urodzenia, miejsce zamieszkania i pseudonim każdego członka oddziału. Natomiast druga książka, jak już nadmieniłem, zawierała dane o rozchodzie i przychodzie oddziału. Dwie te książki, gdy byłem na koncentracji oddziałów w drugiej połowie listopada w Klimczycach, w powiecie siedleckim w gminie Sarnaki, u gospodarza Czuryło, dostałem je z częścią fotografii od "Młota" na przechowanie. Książkę powierzono mi na przechowanie po odprawie, która trwała 24 godziny u w/w gospodarza w mieszkaniu na kolonii Klimczyce. Zabrałem ją ze sobą do Smarklic, gdzie włożyłem je w bańkę i zakopałem na polu niedaleko swego miejsca zamieszkania. Dokumenty i zdjęcia przechowywałem do 19 marca 1947 r. Następnie będąc na koncentracji oddziałów we wsi Czaje - Wólka, książki i fotografie oraz około 20 druków tymczasowych dowodów osobistych oddałem z powrotem "Młotowi". Ten w mojej obecności oddał je na przechowanie "Odyńcowi".

Podajcie nazwiska, imiona i pseudonimy członków bandy, którzy w połowie listopada 1946 r. kwaterowali na koncentracji na Kolonii Klimczyce u gospodarza Czuryło.

"Łupaszko", "Lalka" - narzeczona "Łupaszki", "Młot", Jabłoński ps. "Żbik", "Czołg", "Żwirko", "Bartosz" i około trzydziestu ludzi, których dowódcą był "Żwirko".

Podajcie nazwiska dowódców i ilość ludzi na koncentracji we wsi Czaje 19 marca 1947 r.

Na koncentracji 19 marca 1947 r. we wsi Czaje - Wólka było ośmiu dowódców oddziałów i ponad 40 ludzi.

Marian Pietrzak
tel. (025) 781 24 66


CZĘŚĆ XVI

 

Fragment protokołu przesłuchania "Łupaszki"

Nazwisko: Szendzielarz Zygmunt, ps. "Łupaszko".

Imiona rodziców: Karol i Euforyzma z domu Osiecka.

Urodzony 12.03.1910 r. w miejscowości Stryj, woj. Stanisławowskie.

Miejsce zamieszkania: nie ma, obecnie więzienie Mokotów.

Wykształcenie: średnie.

Stan: wolny.

Aresztowany 30.06.1948 r. w Osielcu na Podhalu.

Stopień wojskowy: major.

Podczas okupacji niemieckiej działał na terenie Wileńszczyzny. W 1944 r. z oddziałem przekroczył granicę i znalazł się na terenie Polski.

Dowódca organizacji Okręgu Białostockiego AK. Działał na terenie województw: białostockiego, lubelskiego, olsztyńskiego, gdańskiego, szczecińskiego.

Sąd skazał go 18 krotnie na karę śmierci i 82 lata więzienia. Rozprawa toczyła się przed Sądem Rejonowym w Warszawie. Przewodniczył jej sędzia major Mieczysław Widaj. Wyrok ogłoszono 2.11.1950 r. Wyrok wykonano 8.02.1951 r. "Łupaszko" został zabity strzałem w tył głowy. Już w 1944 r. na Wileńszczyźnie sowieci wyznaczyli nagrodę za jego głowę. Nie przegrał nigdy żadnej większej bitwy. Zaczął walkę z okupantami już w 1939 r. Podobno minister Bezpieczeństwa Publicznego, Radkiewicz wysłał list do "Łupaszki". Za rozwiązanie jego oddziału proponował mu wyjazd za granicę. Był wysoki, postawny. Swym wyglądem i autorytetem górował nad innymi.

Podobny los spotkał innego oficera V Wileńskiej Brygady, podporucznika Lucjana Minkiewicza, ps. "Wiktor". Urodzony na Litwie w 1918 r. był w oddziale "Łupaszki" do jesieni 1946 r. Odszedł na własną prośbę. Ożenił się z sanitariuszką "Danką". Od "Młota" otrzymał lewy dowód osobisty. Z tego powodu nie musiał się ujawniać. Wyjechał do Krakowa. Tu, w cywilu, zaczął nowe życie. Aresztowany został w lipcu 1948 r., a po długim procesie skazany na karę śmierci. Wyrok wykonano w 1951 r.

Oprócz "Łupaszki" i "Młota" zginęli prawie wszyscy dowódcy oddziałów - plutonów V Wileńskiej Brygady. Jedni w walce, inni po aresztowaniu w więzieniu. Przeżyli ci, którzy wcześniej odeszli z oddziału z fałszywymi dowodami osobistymi, ze zmienionymi nazwiskami. Wyjechali na tzw. ziemie odzyskane.

Ciekawostki, wspomnienia partyzantów z oddziału "Młota".

Żołd partyzanta w 1945 r. wynosił 500 zł miesięcznie plus papierosy, buty, mundur, broń i inne drobiazgi. W 1945 - 1946 r. "Młot" podczas krótszych czy dłuższych marszów nigdy nie korzystał z wozu ani bryczki, jak to czynił "Szumny". Zawsze szedł pieszo, trzymając w ręku samosieriatkę - dziesięciostrzałowy sowiecki karabin. Podczas snu zdejmował tylko mundur i buty, podobnie spali inni partyzanci.

W 1945 r. podczas koncentracji oddziałów V Wileńskiej Brygady partyzanci zajmowali na kwatery dwie - trzy wsie. Zgromadzone oddziały liczyły wówczas 300-500 ludzi. Po odprawie dowódców, która zazwyczaj trwała około dwóch dni, oddziały rozchodziły się do swych rejonów. Miejsca koncentracji to takie miejscowości jak: Winna, Radziszewo, Łempice, Koce, Wólka Czaje i inne. Znajdują się one w powiecie Bielsk Podlaski. Koncentracje odbywały się też w powiecie siedleckim, w gminie Sarnaki, w Klimczycach i innych miejscowościach m.in. w Tokarach, Drażniewie, w rejonie, z którego pochodził "Młot".

Dowódcy V i VI Brygady AK to: "Łupaszka", "Młot", "Wiktor", "Zygmunt", "Mścisław", "Lech", "Bartosz", "Lufa", "Rekin", "Szumny", "Orszak", "Żwirko", "Grot", "Sokolik", "Brzask" i inni.

Partyzanci oprócz walki z ustrojem komunistycznym walczyli też z bandytami, gdyż ci, rabując ludzi czy nakładając wysoką kontrybucję na rolników, rzemieślników i kupców podawali się często za partyzantów.

W gminie Perlejewo, we wsi Mazury złodziej ukradł innemu rolnikowi z tej samej wsi barana. Jeszcze tego samego dnia zabił tego barana i zaczął sprzedawać mięso. W międzyczasie pokrzywdzony rolnik dał o tym znać przebywającym w okolicy partyzantom. Ci natychmiast przyjechali konno do wsi i zrobili u złodzieja rewizję. Znalezione mięso kazali odnieść pokrzywdzonemu, dodatkowo oddać mu najlepszego barana. Potem złodzieja poprowadzono na środek wsi i pod eskortą dwóch partyzantów z automatami dwukrotnie szedł on przez całą wieś z podniesionymi rękami wołając: "Ja temu a temu ukradłem barana!" Potem dostał porządne lanie i ostrzeżenie, że gdy jeszcze powtórzy się coś podobnego, zostanie powieszony lub zastrzelony. To skutkowało.

W końcu lata 1945 r. współpracujący z partyzantką ludzie poinformowali oddział "Młota", że na terenie powiatu sokołowskiego, w miejscowości Błonie Małe, przebywa groźny bandyta o nazwisku Prządka, który uciekł z wojska z bronią w ręku i dokonuje w okolicy napadów rabunkowych. Pomagali mu w tym jego żona Amelia, szwagier i teść. Obrabowali oni m.in. księdza Próchniewicza, proboszcza z Rozbitego Kamienia. W kilka dni później wieczorem przyjechało konno do Błonia czterech żołnierzy z oddziału "Młota". Mieli za zadanie zastrzelić bandytę, a pozostałym dać porządną nauczkę. Przed bramą zatrzymali swe konie. Bandyta zauważył jeźdźców. Wiedział, w jakim celu przyjechali. Szybko pobiegł do pokoju, otworzył okno i wyskoczył przez nie do ogrodu. Przebiegł kilkanaście kroków i położył się w bruździe, gdzie rosły ziemniaki. Partyzanci weszli do mieszkania, zrobili rewizję, lecz zbrodniarza już nie było. Złapali za to w domu jego współpracowników, którzy razem z Prządką brali udział w napadach. Była to żona bandyty - Amelia, szwagier i teść. Wszystkich zaprowadzono na kolonię wsi Kożuchów, do gospodarza Rucińskiego, mieszkającego w odległości około dwóch kilometrów od domu Prządków. Tu żandarmi rozpoczęli śledztwo. Zaczęło się ono od porządnego bicia. Oszczędzano jedynie żonę rabusia, ponieważ była w ciąży. Śledztwo trwało kilka godzin, a gdy bici tracili przytomność, polewano ich pomyjami, aby im ją przywrócić. Na ich wspólne prośby darowano im życie. Nie dotyczyło to głównego sprawcy, który zdołał się ukryć. Nadal wisiał nad nim wyrok kary śmierci. On po tych wydarzeniach szybko zmienił nazwisko i wyjechał do Gdańska, a następnie gdzieś w województwo olsztyńskie. Niedługo przyjechała tam jego żona - Amelia. W ten sposób uniknęli kary. Oboje już nie żyją. Żyje do dziś brat Ameli i szwagier Prządki. Mieszka w Sokołowie, jest majętnym obywatelem.

Na kolonii Mołomotki za napady z bronią w ręku żandarmi "Młota" z jednej rodziny zastrzelili cztery osoby: trzech mężczyzn i żonę głównego sprawcy napadów.

W latach 1945 - 1948 żandarmi "Młota" wykonali kilkadziesiąt podobnych wyroków, ukrócając bandytom i złodziejom ich niecny proceder. A kilku z nich, bojąc się o swe życie, zwróciło zagrabione przedmioty.

Podczas pisania tej powojennej historii o "Młocie" i "Łupaszce" w 2005 r. otrzymałem dwa listy od Bronisława Godlewskiego mieszkającego podczas wojny i po jej zakończeniu w miejscowości Wólka Czaje. Ten sędziwy mężczyzna, urodzony w 1910 r., w latach 1940 - 1944 walczył z okupantem niemieckim i sowieckim. Po tzw. wyzwoleniu, od końca 1944 r. do 1949 r. z nową władzą. W jego domu, 27 czerwca 1949 r., na godzinę przed śmiercią przebywał "Młot". Ujawnił on nowe fakty dotyczące śmierci "Młota".

Marian Pietrzak
tel. (025) 781 24 66


CZĘŚĆ XVII

 

Jak wspomina Godlewski, w dniu 10.11.1944 r. major "Łupaszka" z częścią swych partyzantów V Wileńskiej Brygady przebił się przez granicę sowiecką do Polski. W kilka dni później do drzwi jego mieszkania zastukali dwaj oficerowie "Łupaszki": porucznik, Zygmunt Błażejewicz pseudonim "Zygmunt" i porucznik Lucjan Minkiewicz, pseudonim "Wiktor". Tego dnia Godlewski nawiązał współpracę z V Wileńską Brygadą AK. W tym czasie "Łupaszka" kwaterował z pozostałymi partyzantami we wsi Kiersnowo koło Brańska. Wiosną 1945 r. Godlewski postanowił poznać "Łupaszkę" z "Młotem". Spotkanie odbyło się we wsi Małyszczyn, przy lesie Ruda, w przyjaznej atmosferze. Towarzyszyli im porucznik "Zygmunt", porucznik "Wiktor" i inni partyzanci. Rozmawiano na różne tematy, przedstawiając w skrócie swe życiorysy. Po dłuższej rozmowie major "Łupaszka" zwrócił się do "Młota" z pytaniem:

- Czy ty kolego wyrazisz zgodę, by zostać w mojej brygadzie moim zastępcą?

"Młot", jakby przez chwilę zastanawiał się, a po kilku sekundach odparł:

- Tak, przyjmuję tę propozycję.

Potem podali sobie ręce, były całusy i ciepłe słowa, skromny poczęstunek ze swojskiej wędliny i kieliszek wódki. Zawarta wtedy przyjaźń i współpraca trwała blisko pięć lat, aż do śmierci obu dowódców.

W cztery lata później, 27 czerwca 1949 r. "Młot" znajdował się w pobliżu wsi Czaje Wólka. Towarzyszyli mu dwaj bracia Dybowscy: Czesław i Leopold. Przyszli do domu Bronisława Godlewskiego, oddalonego o kilkaset kroków od wsi. Gdy znaleźli się w mieszkaniu, "Młot" rzekł do Godlewskiego:

- Kolego "Dąb" (takiego pseudonimu używał Godlewski), zapraszam na moje imieniny. Będzie tam również "Huzar" ze swoim oddziałem.

Godlewski wysłuchał zaproszenia, lekko zmarszczył brwi i odparł: - Nie mogę wziąć udziału w tej uroczystości - mam w Brańsku ważne mleczarskie zebranie - muszę tam być.

Wtedy "Młot" rzekł:

- Ty kolego chcesz odwołać moje imieniny?

Gadlewski chciał na to odpowiedzieć, ale otwarły się drzwi i do izby wszedł brat Godlewskiego. Rozejrzał się po zebranych i zagadnął:

- Wy tu siedzicie a tam we wsi, w szkole jest zabawa taneczna. Oprócz młodzieży i gości jest tam również milicja (szkoła od domu Godlewskiego była oddalona około 400 metrów).

"Młot" słysząc słowa - milicja- podniósł się zza stołu, spojrzał na braci Dybowskich uzbrojonych w sowieckie pepesze i rzekł:

- Idziemy zlikwidować tych milicjantów!

Dybowscy zaczęli szykować się do wyjścia. Wówczas Godlewski krzyknął stanowczym głosem:

- Stać! Nie pozwalam na to!

W mieszkaniu zrobiło się lekkie zamieszanie. "Młot" i Dybowscy wyszli na podwórze. Godlewski za nimi. Gdy chciał się zbliżyć do "Młota", ten oddał nad jego głową trzy strzały. Wtedy Godlewski zwrócił się do Dybowskich i powiedział stanowczym głosem:

- Odebrać mu broń! Zaprowadzić do ziemianki w lesie!

Leopold Dybowski podszedł do "Młota" i zręcznym ruchem zabrał mu pistolet. Teraz cała trójka ruszyła w kierunku lasu. Godlewski został na podwórzu. Uszli około 400 metrów. Byli już blisko lasu, gdy "Młot" zatrzymał się i powiedział:

- Dalej nie pójdę! Idźcie przynieście mi papierosów!

Wtedy Czesław Dybowski wrócił szybko do domu Godlewskiego po papierosy, a Leopold został z "Młotem".

Po kilku minutach dotarł do domu Godlewskiego i przedstawił mu żądanie "Młota". Godlewski miał kilkadziesiąt papierosów, dał je więc partyzantowi, a ten szybko ruszył w kierunku lasu, gdzie mieli na niego czekać: "Młot" z Leopoldem. Niestety, "Młota" i Leopolda nie było w tym miejscu. Spojrzał w stronę lasu i tuż na jego skraju ujrzał postać "Młota". Nie zobaczył jednak swego brata Leopolda. Ruszył więc szybko do "Młota". Podszedł bliżej i spostrzegł leżącego na ziemi brata, a na ubraniu ślady krwi. Leopold dawał oznaki życia, miał otwarte oczy.

- Kto cię poranił, kto do ciebie strzelał? - miał zapytać brata.

- On - odparł Leopold, wskazując na "Młota".

Czesław błyskawicznie odciągnął zamek pepeszy i oddał całą serię strzałów do "Młota".

"Młot" upadł.

Tak o śmierci "Młota" opowiadał Czesław Dybowski. Ale czy naprawdę tak było? Można się domyślać, że gdy Leopold oddał pistolet "Młotowi", ten natychmiast go zastrzelił.

Według innej wersji "Młot" z Leopoldem przyszli do ziemianki w lesie. Tu "Młot" wyjął ukryty pistolet i strzelił do Leopolda, ponieważ Dybowscy zabrali mu broń i zechcą go oddać w ręce Urzędu Bezpieczeństwa.

Śmierć "Młota" przeraziła Godlewskiego. Spodziewał się, że wkrótce dowiedzą się o wszystkim władze bezpieczeństwa. Wspólnie z żoną zrobili trumnę i włożyli w nią ciało "Młota". Następnie Godlewski poszedł do lasu, by wybrać miejsce na grób. Dyskretnie wykopano tam dół i włożono trumnę. Przez kilkanaście dni Czesław Dybowski ukrywał się, bojąc się władz bezpieczeństwa i sympatyków "Młota". Potem udał się do Białegostoku i zameldował władzom wojewódzkim, iż to on zastrzelił "Młota". Wówczas odnaleziono grób "Młota", wykopano jego ciało i przewieziono do Białegostoku, by poddać je identyfikacji. Co się później stało z ciałem "Młota" - nie wiadomo. Były pogłoski, że je zakopano w lesie gdzieś koło Białegostoku. Mówiono też, że zawieziono je do Warszawy i ponownie badano, czy na pewno jest to ciało "Młota". Obecnie w pobliżu wsi Wólka Czaje na skraju rudzkiego lasu znajduje się symboliczny grób "Młota", postawiony przez tych, którzy prawie przez pięć lat byli pod jego rozkazami.

Na zakończenie fragment życiorysu Bronisława Godlewskiego. Urodził się w 1910 r. Służbę wojskową odbywał w 1932-1933 r. w Słonimie, w pułku piechoty. W 1939 r., w marcu, podczas mobilizacji ponownie został powołany do wojska. Gdy wybuchła wojna, w stopniu podoficera, jako szef kompanii brał udział w walkach pod Mławą. Następnie walczył w obronie Warszawy. Tu, podczas kapitulacji stolicy, dostał się do niewoli. Po kilku tygodniach zbiegł z obozu. W styczniu 1940 r. wrócił w swoje strony, w okolice Bielska Podlaskiego, który wówczas był pod okupacją sowiecką. Potem wstąpił do konspiracyjnej organizacji "Podlaskie Bataliony Śmierci". Po sześciu miesiącach sowieci wpadli na trop organizacji. Wówczas siedemdziesięciu członków tej organizacji, łącznie z Godlewskim zbiegło za Bug, na tereny okupowane przez Niemców. W 1941 r. po napaści Niemiec na ZSRR, Godlewski wrócił ponownie do domu i znów związał się z Armią Krajową, walcząc z niemieckim okupantem. W 1943 r. za zabicie niemieckiego szpicla został aresztowany ze 123 osobami jako zakładnik. Kiedy okazało się, że szpicel niemiecki był także szpiclem sowieckim i miał na piersiach tatuaż sierpa i młota, Niemcy zwolnili wszystkich zakładników.

W 1944 r., po wejściu Rosjan na tereny polskie, Godlewski wstąpił do WiN, współpracując z "Młotem" i "Łupaszką?. Aresztowany przez UB w 1946 r. przez jedenaście miesięcy siedział w więzieniu w Siemiatyczach, gdzie był okrutnie torturowany. Czekał go sąd pokazowy i wyrok - kara śmierci. Zanim to jednak nastąpiło, został przewieziony na dalsze badania do Białegostoku, a potem zwolniony w 1947 r. na podstawie amnestii. W 1955 r. ponownie go aresztowano i po sześciu miesiącach zwolniono.

Warto wspomnieć, że żona Godlewskiego - Anna również brała czynny udział w walce z okupantem niemieckim i sowieckim pod pseudonimem "Sarna". Gdybym chciał dokładniej opisać życiorys tych dwojga małżonków - to powstałaby książka średniej wielkości. Będąc już w podeszłym wieku, Godlewski zaczął pisać pamiętniki i wiersze. Jak wspomina, napisał kilka "brulionów". Część z nich znajduje się w Kurii Biskupiej w Drohiczynie.

W 2005 r. Bronisław Godlewski ukończył 95 lat. Jego żona, Anna - 89 lat. Niedawno obchodzili siedemdzesięciolecie pożycia małżeńskiego. Od dziesięciu lat mieszkają w Ostrołęce. Tam też mieszka najstarszy ich syn, ma 70 lat.

Marian Pietrzak

Marian Pietrzak
tel. (025) 781 24 66

Od redakcji: 30 grudnia 2008 r. zmarł Bronisław Godlewski, żołnierz AK Obwodu Bielsk Podlaski. Pogrzeb odbył się 3 stycznia 2009 r. na cmentarzu komunalnym w Wojciechowicach, pod Ostrołęką. Cześć jego pamięci!

Poniższy link dotyczy wspomnień córki o partyzancie Czesławie Dybowskim ps. "Rejtan" (zabójcy Władysława Łukasiuka "Młota") oraz (niestety tak jakoś szybko, przy okazji) wiadomości o śmierci Bronisława Godlewskiego ps. "Dąb" - żołnierza AK Obwodu Bielsk Podlaski, który im pomagał przetrwać trudne chwile...
Ciechanowiec OnLine - Subiektywny Niecodziennik: http://www.ciechanowiec.xorg.pl
Pozdrawiam - Janusz Szcześniak