Szlakiem Młota i Łupaszki

Article Index

CZĘŚĆ I

Starsi mieszkańcy powiatu sokołowskiego pamiętają ostatnią wojnę i pierwsze powojenne lata. Dużo słyszeli o znanym partyzancie Władysławie Łukasiuku pseudonim "Młot". Walczył on w latach 1945-1949 z komunistycznymi władzami, funkcjonariuszami Urzędu Bezpieczeństwa, Milicji i tymi wszystkimi, którzy chcieli go schwytać lub zabić. A że był nieuchwytny i tropił zawzięcie ubeków, za jego głowę została wyznaczona nagroda w wysokości 100 tys. zł. Z końcem lata 1946 roku na dawnym rynku w Sokołowie, czyli przy obecnym placu ks. Brzóski rozlepiono duże plakaty z podobizną "Młota" oraz napisem: "Władysław Łukasiuk ps. "Młot" - groźny bandyta. Kto dostarczy go żywego, zabitego lub wskaże miejsce, gdzie przebywa, otrzyma w nagrodę 100 tys. złotych."

Postanowiliśmy przypomnieć czytelnikom naszej gazety w odcinkach cząstkę historii lat powojennych naszego regionu, którą opisuje Marian Pietrzak pt. " Szlakiem "Młota" i "Łupaszki".

- Wiosna 1945 r. zaczęła się dość wcześnie. Już z końcem marca wsiedliśmy z ojcem na rowery, udając się do starej rzeki płynącej przez Bielany, Ruciany, Krynicę, gdzie łowiliśmy szczupaki. Po drodze mijaliśmy ciągnące na zachód kolumny rosyjskiego wojska, ponieważ wojna się jeszcze nie skończyła. Nad Odrą i Nysą toczyły się ciężkie walki. Z polowych lotnisk pod Kurowicami i Ceranowem startowały i lądowały ciężkie bombowce, samoloty myśliwskie i zwykłe dwupłatowce. Na terenie powiatu w kilkunastu miejscowościach biwakowali rosyjscy i polscy żołnierze, a w lasach partyzanci. Dlaczego tu pozostali? Dlaczego nie złożyli broni?

Wejście Rosjan i koniec niemieckiej okupacji nie dały Polsce i jej obywatelom całkowitego spokoju i wolności. Już w kilka tygodni po tak zwanym wyzwoleniu na terenie miasta i powiatu nastąpiły masowe aresztowania żołnierzy Armii Krajowej i ich sympatyków. Czyniły to nowe władze polskie przy pomocy sowieckiego NKWD, chcąc się pozbyć politycznych przeciwników. Część tych ludzi wymordowano wkrótce po aresztowaniu, pozostałych czekała wywózka na Sybir. W tej sytuacji ci, którzy uniknęli aresztowania, wydobyli ukrytą broń i rozpoczęli walkę z nową władzą.

Na terenie powiatu sokołowskiego powstało kilka oddziałów partyzanckich. Jednym z większych, we wschodniej części powiatu, w gminach Korczew, Skrzeszew, Jabłonna był oddział Władysława Łukasiuka, pseudonim "Młot". Pochodził on ze wsi Tokary należącej do gminy Korczew, urodził się 16 lutego 1906 r. Po odbyciu służby wojskowej w Wołkowysku, pozostał w armii jako zawodowy podoficer w stopniu plutonowego. Podczas ćwiczeń miał wypadek. Koń, na którym siedział, przewrócił się łamiąc mu nogę w kolanie. Po wyjściu ze szpitala nie mógł normalnie chodzić, noga stała się sztywna. Zwolniony z wojska, wrócił w swoje strony i założył sklep. Podczas okupacji związał się z ruchem oporu, a następnie z Armią Krajową. Pod koniec okupacji dowodził plutonem AK, nadając sobie pseudonim "Młot".

Kiedy w 1944 r. weszli do Polski Sowieci, nie ujawnił się ze swoim oddziałem, gdyż wiedział, że w najlepszym przypadku czeka go Sybir lub kula z rąk UB. 26 października 1944 r. uniknął aresztowania. W okolicznych wsiach funkcjonariusze UB wspólnie z sowietami poczęli robić obławy na byłych żołnierzy AK. W tym czasie "Młot" zaczął na nowo tworzyć swój oddział. Zaraz też dołączyło do niego wielu innych młodych mężczyzn, którzy uniknęli aresztowania. Tak powstał znany później w okolicy oddział "Młota".

Zimę, z 1944/45 r. partyzanci przetrzymali w małych grupkach, gdyż tak łatwiej można było znaleźć kwaterę i żywność. Wiosną, 1945 r. "nowa władza" postanowiła szybko rozprawić się z tzw. "wrogami ludu", szczególnie z rosnącymi w siłę oddziałami partyzanckimi. W tym celu z tzw. Armii Berlinga wydzielono specjalne oddziały wojska do walki z partyzantami. Miały one wspólnie z UB, Milicją i sowieckimi oddziałami NKWD likwidować ruch oporu oraz pacyfikować sympatyzujące z nim wioski.

18 marca 1945 r. "Młot" kwaterował ze swoim oddziałem w okolicy Mężenina, gdy otrzymał wiadomość, że ubecy wspólnie z sowieckim oddziałem NKWD liczącym kilkudziesięciu ludzi, dokonują aresztowań w sąsiednich wioskach i że w niedługim czasie będą w Mężeninie. Partyzanci w sile trzydziestu, urządzili przed wsią na drodze zasadzkę. Kiedy sowieci z ubekami zbliżyli się na odpowiednią odległość, powitały ich serie z karabinów maszynowych i automatów. Zaskoczenie ich było wielkie. Idący w pierwszej grupie sowieci i ubecy zostali prawie wszyscy wybici lub ranni. Pozostali szybko się wycofali, bojąc się okrążenia. W zasadzce zginęło 12 Rosjan i dwóch ubeków. Było też kilku rannych, których wycofujący się zabrali ze sobą. Po stronie partyzantów nikt nie zginął. Zostało rannych dwóch żołnierzy, których wkrótce umieszczono w bezpiecznym miejscu na innym terenie. W kilkanaście dni później "Młot" nawiązał kontakt z dowódcą innego oddziału partyzanckiego operującego po przeciwnej stronie Bugu, w okolicy Drohiczyna - Teodorem Śmiałowskim, pseudonim "Szumny". Był on synem profesora drohiczyńskiego gimnazjum, rodziców o patriotycznej postawie. On sam, wychowany raczej w duchu romantyzmu a nie realizmu, marzył o suwerennej Polsce w dawnych granicach na wschodzie.