Irena Filipczuk

Article Index

Źle znosi bezczynność


Image Malarka i pisarka, pani Irena Filipczuk, mieszkanka Tchórznicy, przygotowuje swój kolejny tomik wierszy. Pierwszy, zatytułowany "Pejzaże słów", składający się z 39 wierszy, wydany został w 2001 roku dzięki profesorowi SGGW i członkowi Związku Literatów Polskich, Franciszkowi Kobryńczukowi. Inne, opublikowane zostały w tomiku wierszy Klubu Literackiego Erato, wydanym w 2004 roku.

Artystka ma na swoim koncie liczne wyróżnienia literackie. W 1981 roku otrzymała medal za udział w Wojewódzkim Przeglądzie Poezji Ludowej w Siedlcach. W 1985 roku Robotnicze Stowarzyszenie Twórców Kultury w Warszawie wyróżniło pierwszomajowy wiersz poetki. Tradycją stał się także jej udział w "Nocy Poetów", która odbywa się co roku w Jabłonnie Lackiej, gdzie pani Irena niejednokrotnie zdobywała pierwsze lub drugie miejsca w "Konkursie jednego wiersza". Debiutem literackim poetki była publikacja fragmentów prozy w powojennej kontynuacji antologii - "Pamiętniki chłopów" wydawanej przez Ludową Spółdzielnię Wydawniczą.

Pani Irena Filipczuk od dzieciństwa interesowała się twórczością polskich poetów i w pewnym momencie sama sięgnęła po pióro. Nie przypomina sobie obecnie swojego pierwszego wiersza, z żalem wspomina te nie zapisane, które wraz z upływem czasu zaginęły. Twierdzi, iż jej wiersze były najlepsze w momencie, kiedy zaczynała pisać, gdyż z upływem czasu człowiek nabiera rutyny.

Ta niezwykle życzliwa, a zarazem skromna osoba, czerpie inspirację z uroków podlaskiej wsi, piękna otaczającej przyrody, której tchnienie wkłada w swoją twórczość. Sięgnijmy jednak nieco wstecz...

Czy pamięta pani, w jaki sposób i kiedy pojawiły się w pani życiu pierwsze działania twórcze, zarówno wiersze jak też malarstwo? Skąd u pani takie artystyczne umiejętności?

- Nie pamiętam właściwie ani pierwszych wierszy, ani obrazów. To pojawiło się tak "samo z siebie". Najważniejsza w moim życiu była edukacja pod kierunkiem pani Jadwigi Pilarskiej. Państwo Pilarscy mieszkali w Tchórznicy przez 40 lat i wychowali prawie trzy pokolenia. Wtedy jednak była to zupełnie inna Tchórznica niż ta dzisiejsza i przyznam, że tamta bardziej mi się podobała.